Kuchnia śląska

Kuchnia śląska to konglomerat dwóch kultur, które przez stulecia przenikały się nawzajem na terenach obecnego Śląska. Jest to więc mieszanina tradycji niemieckich oraz tych typowych dla południowej Polski. Cechą wspólną większości dań śląskich jest wysoka kaloryczność i tłuszcz. Od dziesiątek lat Śląsk był przemysłowym i górniczym gigantem, a większość jego mieszkańców pracowała fizycznie po kilkanaście godzin dziennie. W związku z tym ważne było, żeby jeść solidne porcje potraw, które były tłuste i pożywne, ponieważ musiały zapewniać ludziom energię na długie godziny ciężkiej pracy.

Do szybkich przekąsek, które nawet dziś bardzo często pojawiają się jako śląska wersja fast foodu na jarmarkach czy festiwalach i innych eventach, należy chleb z tłustym. Jest to nic innego jak chleb ze smalcem. Na Śląsku smalec musi zawierać skwarki, a na pajdę chleba z tłustym obowiązkowo kładzie się plasterki ogórka kiszonego.

Typowy obiad śląski to kluski, rolada i modra kapusta. Klusek nikomu nie trzeba przedstawiać. Modra kapusta to śląska nazwa dla kapusty czerwonej, a śląskie rolady obowiązkowo od zawsze robiono z mięsa wołowego, z dodatkiem ogórka konserwowego, słoniny, musztardy i przypraw. W świecie śląskich zup królują dwie: rosół i żurek. Każda gospodyni śląska uzna za prawdziwy rosół tylko ten, który gotuje się kilka godzin na małym ogniu, a zawiera nie tylko drób, ale też wołowinę, marchew, seler, pietruszkę i opaloną cebulę. Żurek z kolei ma długą historię i różne warianty. Najczęściej gotuje się go na wywarze z wędzonki, z dodatkiem kiełbasy i boczku oraz pokrojonych w kostkę ziemniaków i białych warzyw, które zalewamy zakwasem. W czasach wojennych modnym zamiennikiem żurku na Śląsku była tak zwana zalewajka, czyli zakwas z ziemniakami i chudą wieprzowiną.

Szałot to substytut polskiej sałatki jarzynowej. Na Śląsku często jada się go dzień po dniu, kiedy zjedzono już rosół, ponieważ to właśnie ugotowane warzywa z rosołu są jego głównymi składnikami. Mamy więc marchew i pietruszkę, do których dodajemy groszek i majonez. Ślązacy od lat zdawali się też znać magiczny wpływ czosnku na nasz układ odpornościowy i stworzyli prostą, tanią wersję zupy czosnkowej, która stawia na nogi nawet najbardziej przeziębionych. Mowa, oczywiście, o wodzionce. Jest to zupa, którą wykonuje się podobnie jak zupy z proszku, tylko, że wrzątkiem zalewamy pokrojony w kostkę chleb, kawałek masła i przeciśnięty przez praskę czosnek. Całość doprawiamy solą i pieprzem, a potem przez tydzień unikamy ludzi, żeby nie powalić ich czosnkowym aromatem.